piątek, 19 stycznia 2018

Dziesięć tysięcy słońc nad tobą – młodzieżowe SF


 Książki z ogólnie rozumianej fantastyki od literatury obyczajowej, różnią się przede wszystkim tym, że czytelnicy wymagają od nich ciekawej i nieszablonowej kreacji świata. Nie wystarczy wciągająca fabuła, intrygujący bohaterowie, czy świetna narracja. Punktem wyjścia zawsze będzie pomysłowość autora w tworzeniu nowej rzeczywistości, a przynajmniej modyfikowaniu tej prawdziwej. W momencie, kiedy to się uda, jest już tylko... trudniej. Pierwszy tom zachwycił czytelników, ale jak ma zrobić to drugi? Świat został już zaprezentowany, karty odkryte, co dalej?

Tytuł: Dziesięć tysięcy słońc nad tobą
Autor: Claudia Gray
Cykl: Firebird (tom 2)
Wydawnictwo: Jaguar

Marguerite czeka niezłe wyzwanie! Jest podróżniczką doskonałą, a co za tym idzie, łakomym kąskiem dla korporacji, która zamierza czerpać korzyści z wypraw pomiędzy wymiarami. Żeby skłonić dziewczynę do współpracy, są gotowi zrobić wszystko. Celem ich ataku stał się Paul, jej ukochany. Żeby go uratować, Marguerite musi zgodzić się na warunki, jakie jej dyktują. A to oznacza szalenie niebezpieczną i niejednoznaczną etycznie wyprawę. Ale czego się nie robi z miłości! Inne wymiary czekają, a więc... w drogę!

Na początku miałam pewne obawy co do książki. Pierwszy tom bardzo mi się podobał. Zachwyciła mnie ta spopularyzowana wersja równoległych rzeczywistości. To był świetny pomysł i bardzo wciągające wykonanie. Czy poruszając drugi raz ten sam temat autorowi uda się zachować nutkę świeżości i oryginalności? Częściowo się to udało, chociaż... na początku nic tego nie zapowiadało.

Już kilka razy zadawałam pytanie, jak utrzymać uwagę czytelnia w serii opartej na pomysłowości. Przyszedł czas na odpowiedź. Regularnie i co jakiś czas podrzucać mu nowości, kolejne, nieznane do tej pory elementy świata. W książce „Dziesięć tysięcy słońc nad tobą” początek oferuje nam tylko kilka dodatkowych informacji. Od razu rzuca bohaterkę w wir akcji, równie dynamiczny, co pozbawiony głębszej refleksji. Z pewnością nie można narzekać na jedno, na przygodę, jest jej całe mnóstwo, wiele się dzieje, a sceny błyskawicznie przechodzą od spokojnych rozmów do wydarzeń bezpośrednio zagrażających życiu.

A na co można? Nie znam się na fizyce. Niestety nie i nie będę tego ukrywać. Ale mam dziwne wrażenie, że autor też niekonieczne. Rozwiązania, które zaproponował to spopularyzowanie dość powszechnie znanej teorii. Kiedy jednak dochodzi do kluczowych rozwiązań, mam wrażenie, że to wszystko bardzo dopasowuje się do fabuły, a każde pytanie „dlaczego” mogłoby zburzyć wątłą konstrukcję wewnętrznej logiki. Dlatego wolałam go nie zadawać.

W tym tomie, w większym stopniu niż wcześniej, pierwsze skrzypce odgrywa miłość. Zdążył nam się już wykreować klasyczny, młodzieńczy trójkącik, teraz przychodzi pora na rzewne wyznania i szczere deklaracje. Może to wzruszać, ale też... bawić. Momentami czułam się zaskoczona ilością romantycznych i platonicznych uniesień. Gdybym czytała tę książkę z nastawieniem na związek, nie przeszkadzałoby to, tym razem jednak oczekiwałam zakręconego SF i ten obyczajowy wstęp odrobinę zgasił mój zapał.

Ale... w końcu doczekałam się. Mniej więcej od połowy książki kreacja świata znowu zaczyna odrywać najważniejszą rolę. Kwestie sygnalizowane wcześniej stają się palącymi problemami. W grę zaczyna wchodzić etyczność podróży między wymiarami i konsekwencje dla „przejmowanych wcieleń”. Nic nie jest już jednoznaczne, a działania „tych dobrych” budzą coraz większe wątpliwości. Ale to nie wszystko. Tematów do rozważań jest całe mnóstwo. Poza kwestią działań podróżników są jeszcze problemy odwiedzanych przez nich światów. Wątpliwości, które się pojawiają, pomimo fikcyjnego charakteru są bardzo rzeczywiste i aktualne.

To jednak nie wszystko, pod sam koniec książki czekało mnie kilka zaskakujących i intrygujących zwrotów akcji. O tak! Na to właśnie liczyłam. Fabuła stała się jeszcze bardziej pokręcona, nie tylko niejednoznaczna, ale też nieprzewidywalna. Otworzyło się wiele ciekawych możliwości. Dlatego z niecierpliwością wyczekuję kolejnej części. Jak skończy się ta seria? Czy autor schował jeszcze jakiegoś asa w rękawie? Mam nadzieję, że tak!


2 komentarze:

  1. nie czytałam pierwszej części, ale jestem jej ciekawa, podobnie jak i tomu drugiego, więc pewnie wszystko przede mną :)
    pozdrawiam
    zaczytanamona.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trzeba zacząć czytać, bo niedługo trzeci, finalny tom :)

      Usuń

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates