poniedziałek, 30 października 2017

Mabel



Powieści fantastyczne mają to do siebie, że dzięki nim czytelnicy mają możliwość pogimnastykowania własnej wyobraźni, wczucia się w magicznych klimat czytanych książek czy wręcz stać się częścią opowiadanych historii. Osobiście uwielbiam fantastykę, ale wymagam od tego typu lektur prawdziwego, fantastycznego efektu "woow", dzięki któremu będę do nich wracać, ilekroć przyjdzie mi na to ochota. Niestety Mabel nie spełniła moich oczekiwań i szczerze mówić odrobinę się zawiodłam.

Tytuł: Mabel
Autor: Anna M. Setla
Wydawnictwo: Novae Res

Uporządkowane i nudne życie Mabel Vermin diametralnie się zmienia, gdy w dniu szesnastych urodzin dziewczyna dowiaduje się prawdy na temat swojego pochodzenia i tego, kim jest. Okazuje się bowiem, że w jej żyłach płynie krew stworzyciela rasy wampirów, Lockarda, a sama Mabel jest jego jedyną spadkobierczynią, która w dodatku ma wyzwolić swoich pobratymców spod rządów Gellarda van del Seera. Jednak zanim to nastąpi, musi ona przejść odpowiednie szkolenie przygotowujące ją do wampirzego życia, a także nie dać się zdemaskować przez wrogów własnej rodziny, która, mimo że uznana za poległą, w każdej chwili może zostać zdekonspirowana. Czy dziewczyna poradzi sobie z tak trudnym wyzwaniem i spełni pokładane w niej nadzieje?

Zabierając się za czytanie Mabel, miałam nadzieję, że książka pozwoli mi powrócić do troszkę przeze mnie zapomnianego świata, w którym pierwsze skrzypce grają wampiry. Spodziewałam się naprawdę krwistej i wciągającej opowieści, ale prawda jest taka, że długo męczyłam się przy jej czytaniu i z ulgą odetchnęłam, gdy skończyłam.

Przede wszystkim bardzo zniechęcające są podobieństwa do Harry'ego Pottera i Zmierzchu (żeby nie było, nie mam nic do powieści S. Meyer). Należy zdawać sobie sprawę z tego, że niezwykle trudno stworzyć coś niepowtarzalnego, co będzie miało wzięcie, ale czy tak ścisłe nawiązywanie do czegoś, co już powstało, jest dobrym pomysłem?

Irytujący są zarówno, Mabel, jak i Kain, a wspominam o tym, dlatego, że historia prowadzona jest i przez nią, i przez niego. Ona myślała jedno, a robiła zupełnie coś innego. Jej niezdecydowanie, łamanie zasad i wieczne dumanie zamiast działania, uczyniły z niej mało charyzmatyczną postać, nad którą wszyscy wiecznie się trzęśli, albo coś od niej chcieli. Natomiast Kain prezentując swoje obsesyjne zachowanie wobec nieznajomej dziewczyny, jawił się bardziej jako psychopata albo, co gorsza stalker, niż jako chłopiec, który pierwszy raz poznał, czym jest miłość. Odbiorca może mieć wrażenie, że prawie cała książka to relacja z ich nieudanych ku sobie podchodów.

Zastanawiająca jest również nazwa szkoły – Van Hellsing Elite High School. Zgodnie z mangą autorstwa Kohta Hirano, organizacja Hellsing zajmowała się likwidacją żyjących między ludźmi wampirów. Bram Stoker stworzył zaś postać Abrahama van Helsinga, który także zajmował się polowaniem na wampiry. Czy to świadomy zabieg, a dodanie jednej literki do nazwy miało zmienić jej charakter?

Wydaje mi się, że powieść może przypaść do gustu nastolatkom, którzy nie mają zbyt wygórowanych wymagań i będą po prostu dobrze się przy niej bawić (przyciągający może być właśnie motyw zakazanej miłości potencjalnych wrogów).

Jeśli chodzi o to, czy sięgnęłabym po kontynuację powieści, to chyba tylko dlatego, żeby sprawdzić, jak potoczyły się losy intrygującego nauczyciela samoobrony, Michaiła Reasera.

Monika Mikłaszewska

Za możliwość recenzowania książki dziękuję Novae res.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates