piątek, 23 czerwca 2017

Miłość. Wydanie drugie poprawione.

Co jakiś czas piszę recenzje książki, w której miłość odgrywa główną rolę. I bardzo często mam ochotę zacząć ją tymi samymi słowami: Miłość nie jedno ma imię. Brzmi jak banał, ale świetnie oddaje wiele romantycznych powieści. Tym razem jest tak samo, a jednocześnie zupełnie inaczej. Tak zwyczajnie, a zarazem niecodziennie. Tak pięknie i tak brzydko w tym samym momencie. Więc jak? Miłość nie tylko ma wiele imion, ale też twarzy...

Tytuł: Miłość. Wydanie drugie poprawione.
Autor: Anna Gratkowska
Wydawnictwo: Replika

Alicja kocha... kochać. Jest romantyczką od stóp do głów. Uwielbia romanse, często wzdycha, jest roztrzepana i wierzy w cuda. Dlatego January nie miał większego problemu, by zawrócić jej w głowie. Jego intencje nie są jednak czyste. Co innego Ignacy, on kocha całym sercem, ale... skrycie. Nie ma nawet odwagi się odezwać. Ale nie takie rzeczy się w życiu widziało. Jest jeszcze Cecylia, której związek z mężem nie zaczął się jak w bajce, a jednak byli szczęśliwi. Tego samego nie może powiedzieć pielęgniarka, kolorowa niczym egzotyczny ptak. W jej sercu ciągle tkwi zadra przez mężczyznę, który uciekł sprzed ołtarza. Żal determinuje też życie pewnego pulmonologa, ale też Marceliny, najlepszej przyjaciółki Alicji. Bo w końcu all you need is love. Ale czy aby na pewno? Może właśnie bez niej wszystko byłoby łatwiejsze?

Na początku nie wiedziałam, co o tej książce myśleć. Spodobała mi się narracja, była lekka, bezpośrednia, za pomocą dowcipnych komentarzy wprowadzała nas w najskrytsze myśli bohaterów. Alicja była klasyczną trzpiotką, rozmarzoną, zabieganą i trochę niepoważną. Jej postać wywołała na mojej twarzy uśmiech, chociaż nie byłam pewna, ile w nim sympatii, a ile pobłażliwości. I chociaż czytało mi się przyjemnie, nie byłam pewna jak długo jeszcze będzie mnie bawić ten lekki klimat i nie zawsze poważne przemyślenia.

Aż doszłam do fragmentów Marceliny i Cecylii. I zupełnie zmieniłam zdanie. Ich losy były inne, bardziej tragiczne, przesiąknięte smutkiem życiowych doświadczeń. Opisane w sposób wyciskający łzy i szczery do bólu. Autorka nie unikała trudnych tematów, ale zestawiła ze sobą bardzo różne postacie. Nie chodzi tylko o charaktery, ale też o przeszłość i to, jak wpływa ona na ich obecną sytuację. W ten sposób obok niezobowiązujących tematów pojawiły się problemy, które naprawdę poruszyły moje emocje. I tak na zmianę, raz uśmiech, raz refleksja.

W książce przeszłość odrywa ważną, chociaż różną rolę. Raz prezentuje się niczym siła sprawcza bieżących wydarzeń, innym razem stanowi piękną opowieść, kontrast do chwili obecnej. Względna jest również miłość. Bywa romantyczna, zaborcza, smutna, niespełniona, ale też codzienna. Rzadko bywa za to idealna. I to jest chyba największy plus tej pozycji. Podejście do tematu miłości z bardzo różnych perspektyw, czasami odmiennych od siebie jak ogień i woda.

Wielość punktów widzenia wynika z dużej liczby bohaterów. Historia opisywana była przez ponad sześć postaci (licząc epizodyczne, będzie ich z dziesięć). Pomimo tego, że poszczególne partie nie były oznaczone imionami, nie miałam problemy w rozróżnieniu narratora. Zwróciłam za to uwagę na pewną powtarzalność zwrotów. Chociaż każdy z bohaterów miał różne sposoby konstruowania myśli, niektóre nietypowe sformowania powtarzały się w dwóch fragmentach obok siebie. Przykładowo określenie „to już jej się w głowie nie mieściło”. Nie był to błąd, jednak dwie postacie posługujące się bądź co bądź, nie aż tak codziennymi zwrotami, zwróciły moją uwagę.

Nie można również narzekać na tempo powieści, zwroty akcji czy powiązanie wydarzeń. Książka opowiada wiele historii, które co jakiś czas zaskakiwały mnie nieszablonowymi rozwiązaniami. Wisienką na torcie było za to połączenie tych opowieści za pomocą interakcji między bohaterami.

Na początku miałam wrażenie, że Miłość. Wydanie drugie poprawione. to lekka i niezobowiązująca lektura. Miało to swój urok, który wraz z rozwojem akcji okazał się tylko wstępem do naprawdę dobrej i mądrej książki o... miłości. O jej blaskach, cieniach, o demonach przeszłości i o naszych oczekiwaniach względem drugiej osoby. To piękna opowieść o tym, że uczucie nie zawsze jest takie, jak sobie wymarzyliśmy i właśnie czasem, właśnie to jest najlepsze.


8 komentarzy:

  1. Uwielbiam takie romantyczki od stóp do głów w 100%.
    Zdecydowanie, jest to powieść dla mnie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie, zdecydowanie polecam. Nie jest to tytuł, którego promocja "wyskakuje nam z lodówki", dlatego samemu warto na niego zwrócić uwagę, bo to nie tylko ciekawa, ale też mądra książka :)

      Usuń
  2. Lubię mądre książki o miłości :) Biorę udział w konkursie z tą książką... Może uda mi się ją wygrać, kto wie.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam, że mam wielką chęć na taką propozycję czytelniczą, szykuje się przyjemne wakacyjne zaczytanie. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  4. Z przyjemnością przeczytam w te wakacje. Lubię książki, które uczą.

    OdpowiedzUsuń
  5. Również spodziewałam sie płaskiej, prostej książki. Miła niespodzianka. :)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates