niedziela, 27 listopada 2016

Poczujesz to co ona...

Są tacy autorzy, którzy już pierwszym słowem idealnie wpasowują się w nasz czytelniczy gust. Rozbijają serce na kawałki, by potem posklejać je na nowo. Poruszają, wzruszają i zaskakują. Ich książki w okamgnieniu stają się bestsellerami. I to wystarczy, by na każdą kolejną czekać z utęsknieniem. Jednak czy autorowi zawsze uda się utrzymać poziom? Z tym już bywa różnie. Tym razem zapraszam was na recenzję książki napisanej przez króla powieści obyczajowej. Panie i panowie, oto Nicholas Sparks i Spójrz na mnie.

Tytuł: Spójrz na mnie
Autor: Nicholas Sparks
Wydawnictwo: Albatros
Nowości
Collin i Maria różnią się od siebie jak ogień i woda. Ona spokojna, poukładana, od zawsze przykładna córka i siostra. Ponad wszystko kocha rodzinę, a na drugim miejscu... pracę. Sama siebie określiłaby jako nudziarę. Zupełnie nie ciągnie jej do złych chłopców. I Collin taki nie jest. Nie zupełnie i nie teraz. Kiedyś zajmował się... sprawianiem problemów. Jego przeszłość to historia kryminalna. Obecnie radzi sobie z przypływami złości, a Maria intryguje go tak bardzo, że nie jest w stanie się jej oprzeć. Tych dwoje zaczyna się ze sobą spotykać. Mają zupełnie inne charaktery, korzenie i przyzwyczajenia. Czy uczuciu, któremu wszystko stoi na drodze, ma prawo się udać? A gdy życie Marii okaże się zagrożone, czy kobieta znajdzie w Collinie oparcie?
Uwielbiam powieści Sparksa. Wszystkie, które czytałam do tej pory, robiły na mnie ogromne wrażenie. Płakałam, śmiałam się i uwielbiałam tego autora. Liczyłam na to, że Spójrz na mnie dostarczy mi podobnych wrażeń. Tymczasem... coś „nie zadziałało”.
Sam początek powieści jest naprawdę interesujący. Co z tego, skoro prolog powieści trwa zaledwie kilka stron, a wątki w nim nakreślone stają się istotne dopiero w drugiej połowie. Jednak zanim do niej dojdziemy, czeka nas dość nieciekawa historia zwykłej znajomości. Collin to nie do końca zły chłopiec, chociaż wciąż nie „ciepłe kluchy”. Może miało nie wyjść typowo, ostatecznie to rozwiązanie okazało się mało ekscytujące. Również Maria nie ratuje sytuacji – jest zwykłą, wręcz przykładną prawniczką. To nie jest historia o wyrzutach społecznych czy ludziach dotkniętych niemożliwą do przezwyciężenia traumą. Nasi bohaterowie są normalni: mają swoje wady, zalety i przeszłość. Autor unikał modnych zabiegów i za to należy mu się uznanie.
Pierwsza połowa książki poświęcona jest nawiązywaniu znajomości. Niestety, zupełnie mnie to nie wciągnęło. Czytałam już tysiące podobnych scen w innych powieściach. Większość z nich nie miała istotnego znaczenia w przebiegu wydarzeń, co niezmiernie mnie zawiodło. Jest to historia złożona z okruchów życia, czasami nudna, innym razem romantyczna i piękna. Ma to swój urok, pozwala zapomnieć o upływającym czasie, a jednocześnie skupić się na ulotności chwil.
Od drugiej połowy robi się dużo ciekawiej. Wcześniej niewiele się dzieje, później akcja zaczyna bardzo przyspieszać, chociaż wciąż daleko nam do jazdy kolejką górską. Pojawia się jednak wątek kryminalny, a to nadaje całości dynamikę.
Również zakończenie było mniej przewrotne, niż się spodziewałam. Owszem, tropienie podejrzanego i rozwiązywanie zagadki było ciekawe, jednak finał nieszczególnie mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się tego, to fakt, chociaż na dobrą sprawę wskazówki „leżały” mi przed nosem. Kiedy czytałam powieść, tuż przed zakończeniem, sama wysnułam dużo kreatywniejsze rozwiązanie...
Ponarzekam też trochę na sposób wydania. Kocham książki i wręcz przesadnie dbam o ich stan. Tym razem, chyba drugi raz w moim życiu, na grzbiecie powstało zagięcie! Ta powieść liczy sobie tyle stron, że przydałaby się jej twarda okładka.
Sama nie wiem, czy połączenie powieści obyczajowej z kryminałem to dobry pomysł. Zachwyceni będą wielbiciele pierwszego gatunku. Jeśli lubicie śledzić codzienność, poznawać dzień powszedni w innych krajach, przypatrywać się powolnie płynącemu życiu rodzinno-miłosnemu, ta książka będzie dla was strzałem w dziesiątkę. Jeśli jednak stawiacie na emocje, zwroty akcji czy intrygę kryminalną... możecie poczuć się lekko rozczarowani.

4 komentarze:

  1. To jest jednak Sparks więc mimo wszystko zamierzam dać tej książce szansę

    Pozdrawiam
    To Read Or Not To Read

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam 5 książek Sparksa i lubię tego autora. Prawie zawsze uronię łzę, a moja romantyczna część osobowości zostanie zaspokojona. Najpierw przeczytam wszystkie wcześniej wydane powieści tego autora, a potem być może sięgnę do tej.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates