poniedziałek, 13 czerwca 2016

Warto marzyć o...polityce


Nie była ani bogata, ani szczególnie zaangażowana politycznie. Jej rodzice nie inwestowali w partie polityczne, nie mieli koneksji ani nawet znajomości. Na dobrą sprawę nie pochodziła nawet z dużego miasta. Miała za to dobre chęci, wykształcenie, pracowitość i dużo szczęścia. Po prostu była w dobrym miejscu o odpowiedniej godzinie – to wystarczyło. W ten sposób skromna dziewczyna z Wyoming została rzecznikiem prasowym Białego Domu.
TytułDobre wieści
Autor: Dana Perino
Wydawnictwo: Kobiece
Lubię sięgać po książki, po których nie wiem, czego się spodziewać. Tak było i tym razem. W pierwszej kolejności spodobała mi się okładka – skromna, ale elegancka. Zainteresowała mnie również wzmianka o tym, że w książce znajdę wskazówki dotyczące tego, jak rozwinąć swoje życie zawodowe. Liczyłam też na dużą porcję polityki oraz sekretów „z drugiej strony”. Czy moje oczekiwania się sprawdziły? Częściowo tak.
Dobre wieści to autobiografia nieograniczająca się do aktywności zawodowej. Zanim dojdziemy do tego, co zapowiadał tytuł, musimy przejść przez życie prywatne autorki. Zawarte w niej historie zaczynają się na długo przed jej urodzeniem. Najpierw poznajemy przeszłość dziadków, i to z każdej strony, potem rodziców, następnie okres dorastania i małżeństwo. Narracja jest lekka i przyjemna, chociaż zupełnie nie spodziewałam się tak dokładnej autobiografii.
Życie zawodowe zaczyna się około 90 strony i porywa nas swoją intensywnością. Autorka nie od razu trafiła do Białego Domu, wcześniej zebrała sporo doświadczenia. Gdy opisuje swoje przeżycia, możemy poznać kilka ciekawych szczegółów i całkiem sporo dobrych rad. AutorkaDobrych wieści prezentuje się w swojej książce jako bardzo pozytywna osoba. I do takiego podejścia zachęca czytelników. Jej losy zdają się potwierdzeniem zasady „nic nie dzieje się bez przyczyny”, a każdą trudną sytuację ta przekuwa w sukces. To chyba pierwsza bardzo ważna zasada dla PR-owca: nie wystarczy mówić, że szklanka jest do połowy pełna, trzeba w to wierzyć!
Wspomniałam, że oczekiwałam po tej pozycji sporo politycznych treści. I pod tym względem niestety się rozczarowałam. Rzecznik prasowy to stanowisko, które nierozłącznie wiąże się z koniecznością komentowania wszystkich, nawet bardzo kontrowersyjnych wydarzeń. Autorka nie zdradza nam jednak nic szokującego. Co więcej – nie wprowadza nas szczegółowo w amerykańską arenę polityczną. Jest republikanką, to wiemy, ale dokładnie jej poglądów nie znamy. Również politycy, o których opowiada, są przede wszystkim jej współpracownikami. Nie osobami publicznymi, ale przyjaciółmi, kolegami. I w tym tonie są opisywani.
Równie familiarne podejście wykazuje względem… prezydenta Busha. Niestety, nie dowiemy się nic poza kilkoma zdawkowymi informacjami na temat łączącej ich relacji. Tak, jest to zaskakujące. Nie spodziewałabym się po przywódcy USA tak bliskiej zażyłości z rzeczniczką prasową. Jest tu sporo sympatycznych dialogów, rozczulających scen, wyrazów uznania. Bush był dla autorki jak… ojciec. I nie tylko dla niej. Podobnie traktował właściwie wszystkich współpracowników, w szczególności zaś armię. Te fragmenty dawały mi do zrozumienia, jak odmiennie postrzegany jest ten polityk w Polsce. Rodzimi autorzy bynajmniej nie przedstawiają go w podobny sposób. Czy jest to tylko kwestia innego punktu widzenia, a może lojalności, o której tak często pisze?
Druga część książki to obiecany porady. Chociaż ułożone zostały raczej w przypadkowej kolejności, czyta się je przyjemnie i są pouczające. Właśnie w tym miejscu autorka dzieli się radami, które uzyskała od samego prezydenta. Część z nich wydaje się oczywista, inne – zaskakujące. Niektóre fragmenty warto zaznaczyć i wziąć sobie do serca.
Dobre wieści to propozycja zupełnie inna niż wszystkie. Poradnik połączony z interesującą autobiografią przypadnie do gusty nawet czytelnikowi, który unika polityki. Może być jednak rozczarowujący dla kogoś, kto szuka informacji o Bushu, przynajmniej tych kontrowersyjnych. Ta książka opowiada przede wszystkim o życiu autorki – zarówno tym zawodowym, jak i prywatnym. Opisywane przez nią historie są lekkie i przyjemne, jednak czasem zbyt chaotycznie ułożone. Lekturę utrudnia też nagromadzenie nazwisk i nazw przy jednoczesnym braku ich spisu.
Paradoksalnie, w tej autobiografii nie chodzi o fakty ani daty. Tutaj najważniejszy jest przekaz. Bardzo pozytywna energia udziela się czytelnikowi już od pierwszego zdania. Masz marzenia? Nie odkładaj ich na później – znajdź pracę, która sprawia ci radość, rób to, co kochasz, i… napisz książkę. My już czekamy!

4 komentarze:

  1. Lubię biografie, które inspirują i motywują do działania. Ta chyba do takich się zalicza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, zapraszam też na recenzję "Jedynego pirata". Bardzo motywująca autobiografia :)

      Usuń
  2. Ogólnie to nie moja bajka, ale brzmi rzeczywiście inspirująco. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też miałam takie odczucie na początku, ale potem miło się czytało.

      Usuń

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates