wtorek, 3 lutego 2015

Łosoś w serowym sosie z ciecierzycą i prowincja pełna snów


Na nowo zakochałam się w książkach. Miałam już taki etap w życiu. Czytałam jedną za drugą. A potem zaczęły się studia, bardziej poważne publikacje, a w końcu skrypty. I nawet w autobusie mogła wertować jednie przepisy, rachunki i inne pilniejsze sprawy. Aż w końcu nadszedł ten moment i wszystko się zmieniło. Wciąż dużo jeżdżę autobusem. Teraz jednak w zupełnie innym kierunku. Co można robić przez 25 minut dziennie kiedy trzeba cierpliwie siedzieć ? Czytać oczywiście. Zupełnie bez większej refleksji wsadziłam do torby pierwszą lepszą książkę. Kilka dni i musiałam szukać następnej. Potem znowu. W końcu zauważyłam, że bardzo lubię ten swój autobusowy czas i zaczynam czytać również w domu (kosztem pisania na blogu wiem...). I jak grom z jasnego nieba trafiła mi się propozycja od Sztukater.


Pierwsza pozycja już za mną i nie mogę doczekać się kolejnej. Serdeczne zapraszam do lektury. A wcześniej łosoś w serowym sosie z ciecierzycą.


Składniki:
  • 400 g łososia
  • 1 szkl ciecierzycy
  • 100 ml jogurtu
  • 2 łyżki śmietany
  • 50 ml mleka
  • 100 g sera żółtego
  • 100 g fety
  • marchew
  • zioła prowansalskie
  • pieprz
  • sól

W miseczce namaczam ciecierzycę przez noc. W drugiej misce łączę jogurt, śmietanę, mleko, starte sery, marchew, zioła, pieprz sól. Mieszam. Dodaję odsączoną z wody ciecierzycę (zostawiam kilka szt). Ponownie mieszam. Nalewam do naczynia żaroodpornego. Nakładam pokrojonego łososia. Posypuję resztą ciecierzycy. Piekę przez 20-30 minut w 180 st.

A teraz obiecana recenzja Prowincji pełnej snów dostępna również tutaj.

„Potrzebny mi jest towarzysz. Potrzebna mi jest bliskość pokrewnego człowieka." to cytat Bruno Schulza rozpoczynający Prowincję pełną snów Katarzyny Enerlich. Te przejmujące, wręcz rozpaczliwe słowa doskonale oddają główną bohaterkę. Gdy zaczynamy czytać książkę, są gdzieś z tyłu głowy, nie mają jednak mocy i znaczenia. Im dłużej poznajemy fabułę, tym bardziej odczuwamy jej pragnienie bliskości. Bohaterka bez wątpienia nie miała w życiu lekko. Pasmo traumatycznych przeżyć (opisanych we wcześniejszych tomach) ma już jednak za sobą, a Prowincja pełna snów to jej nowy początek. Świat stoi przed nią otworem! Znalazła swoje miejsce na świecie, trwałe przyjaźnie, perspektywy na biznes, a nawet miłość i jak grom z jasnego nieba...kolejna katastrofa. Wszystko co dookoła siebie wybudowała może w jednej chwili runąć. I tu zaczyna się najmocniejsza zaleta tej książki. Gdy poznajemy bohaterkę, najgorsze ma już za sobą. Czytamy o jej sielskim wręcz życiu, jodze, gotowaniu, harmonii i zazdrościmy tak poukładanego świata. Jednak gdy w jej planach pojawiają się komplikacje wciąż pozostaje sobą. Tak jak każdy, wpada w rozpacz, szybko jednak przechodzi do konkretów. Zastanawia się nad sobą, opisuje i ocenia rzeczywistość w sposób niesamowicie przenikliwy i błyskotliwy. Jak wiele w życiu można znieść? Jak kręte są ścieżki do szczęścia? Jak ważna jest codzienność? Takie pytania zadaje sobie każdego dnia, a ich refleksyjność zdaje się być idealnym dopełnieniem życia na prowincji czy domowych przepisów. Harmonia, to słowo, które najlepiej opisuje Prowincję pełną snów. Nic nie dzieje się bez przyczyny, każde wydarzenie nas czegoś uczy, prowadzi do nowych odkryć. Lektura tej książki daje nam pretekst do myślenia, skupia nas na codzienności.


Szczególnie zwraca uwagę jej autentyzm. Dotyczy to zarówno fabuły, jak i użytego języka. Historia nie wydaje się wydumana, a rzeczywista do granic możliwości. Wydarzenia nie są naciągane. Czytając mamy wrażenie, że to wszystko faktycznie miało miejsce, że oto mamy przed sobą rzeczywistą historię. Zatracamy się w niej bez pamięci zaczynając współodczuwać z główną bohaterką wszystkie jej sukcesy i problemy. Użyty w książce język maluje przed nami obraz prawdziwy do granic możliwości. Jest prosty, a jednocześnie bogaty. Słowa tworzące historie są niczym pociągnięcia pędzla na płótnie. Wszystko to sprawia, że nie jesteśmy w stanie oderwać się od świata, w którym sprawy życiowe nie są ważniejsze od codziennych, a teraźniejszość od przeszłości.

Akcja powieści osadzona została na Mazurach, w malowniczej prowincji, której historia płynnie wpleciona została w fabułę. Dowiadujemy się wiele faktów, ale też opowieści czy regionalnych przepisów. Lekkość z jaką autora przemyca zasady gospodarowania wiejskim domkiem sprawia, że mamy ochotę wybiec z domu, pozbierać ziół i ulepić mydło. Wszystko wydaje się takie oczywiste i naturalne jak to, że po burzy zawsze wychodzi słońce.

Sama historia jest wielowątkowa, jednak wszystkie poruszone tematy czemuś służą. Odmalowują nam historię Mazur, przedstawiają bohaterów, a nawet zachęcają do biegania. Akcja wciąga czytelnika niesamowicie i, pomimo momentami sielskiego klimatu, trzyma w napięciu.
Jest to już szósta część z cyklu Prowincja. Mogą ją jednak bez problemu czytać osoby, których nie miały styczności z poprzednimi tomami. Przy niektórych wydarzeniach w przypisie znajdziemy adnotacje, gdzie dana historia została opisania, jednak w niczym nie przeszkadza to w czytaniu, ponieważ wątki układają się w samodzielną całość.

Dużym atutem książki są wplecione w nią rozmyślenia. Akcja toczy się do przodu, a my niezauważalnie zaczynamy się zastanawiać nad rzeczywistością. A wszystkie przemyślenia pojawiają się tak naturalnie, że nawet przez chwilę nie mamy wrażenia że czytamy wydumane porady. Prowincja pełna snów to nie tylko porywająca historia, ale przede wszystkim mądra książka. Dzięki niej zaczynamy inaczej patrzeć na świat. Dążymy do harmonii, która nie tylko poprawia nasze życie, ale też pomaga osiągnąć upragnioną bliskość.

4 komentarze:

  1. Pyszny łosoś :) a książka... też niczego sobie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Że tak powiem, polecam obie "pozycje" :)

      Usuń
  2. Pyszny łosoś :) a książka... też niczego sobie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie dziękuję i za dobre słowa i za pyszności. Katarzyna Enerlich
    http://prowincjapelnamarzen.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates